niedziela, 9 września 2012

Śmigiem-migiem - zbiorówka #2

Wakacyjna bessa na rynku nowych płyt rapowych powoli mija i w najbliższym czasie swoje premiery ma mieć kilka płyt, na które w mniejszym lub większym oczekuje. Przede wszystkim (a jakżeby inaczej!) czekam na "Wilka chodnikowego", bo choć zawsze lubiłem Bisza, to oba single udowodniły, że wspiął się on na przynajmniej jeden poziom wyżej na skali ogólnopojętych rapowych umiejętności, dlatego też wierzę, że całość nie zawiedzie. Co oprócz Bisza? No cóż, donatanowska "Równonoc" na pewno jest czymś bardzo interesującym i jakiś tam poziom oczekiwania we mnie wzbudza, choć nie jest to ten sam poziom, co w przypadku Bisza. Warto też czekać na płytę Miuosha, w trochę dłuższej perspektywie czekam oczywiście na Mediuma, dosyć alternatywny projekt szykuje Tusz, bardziej z szacunku za dotychczasowe poczynania sprawdzę oczywiście "CNO2". No tak, zapomniałbym... Oprócz Bisza duże oczekiwania wzbudza we mnie PeeRZet, bo jestem pewien, że Przemek pokaże klasę, a ostatnimi czasy jego rap podoba mi się coraz bardziej. Jest jeszcze oczywiście kilka pozycji, które chętnie sprawdzę, choć w tym momencie o nich nie pamiętam. Na dłuższe recenzje przyjdzie więc jeszcze czas. W wakacje oczywiście z nowymi płytami było licho, co jednak nie znaczy że nie wyszło nic, co warte by było choćby kilku zdań. Oto i one.

Revo - Rozmowa Kwalifikacyjna
Jak dla mnie człowiek znikąd - nigdy nie byłem użytkownikiem ślizgu, a to ponoć tam Revo zyskał jakiś tam szacunek po swoim poprzednim krążku. Do "Rozmowy..." podchodziłem więc jako do dużej ciekawostki i bardziej właśnie z braku większej alternatywy, a płyta okazała się być... całkiem solidną. Ciekawe teksty, porządne, choć nieporywające produkcje, poprawność nawijki gospodarza, ale... jego głos i maniera sprawiają, że na dłuższą metę płyta staje się męcząca. Jasne, że ciężko mieć o to do niego pretensje, w końcu "nikomu głosu nie ukradnie", choć chcąc być raperem słuchalnym dla większej grupy odbiorców będzie pewnie musiał sporo popracować nad emisją głosu i czymś-tam-jeszcze. Ogólnie jednak pozytywne zaskoczenie.
Znak jakości - D+

Żyt Toster - Pięć miejsc po przecinku...
Spore oczekiwania i... spory zawód. Nie to, żeby płyta okazała się być jakimś niewypałem, bo jest całkiem porządne, zwłaszcza że jest to właściwie, na ogólnopolskiej scenie, debiut Żyta z Podlasia. Swoje zrobiła jednak otoczka i spore nadzieje podsycone choćby tym, że znalazł się wśród Asów Aptaunu. Tak jak napisałem wcześniej, jest porządnie, solidnie, momentami całkiem ciekawie, ale jakieś ogromnie udane wejście na scenę to nie jest. Choć 500 sztuk nakładu sprzedało się bardzo szybko. Niech więc ten Żyt ma, tak na zachętę, bo potencjał jest.
Znak jakości - D+

Zioło - Hip-hop
Płyta, która na wspomnianym wcześniej ślizgu została przez niektórych okrzyknięta rewolucyjną, genialną, niekonwencjonalną i nie-wiadomo-czym-tam-jeszcze. Ok, jest dobra. Momentami nawet bardzo dobra. Zioło potrafi rapować (choć chwilami Smarkiem jedzie na kilometr, ale ok, rozumiem że tak miało być), ma poczucie humoru i odwagę, by w odpowiedni sposób spuentować patologie towarzyszące polskiej rap-grze, ma też pojęcie o tworzeniu nieszablonowych bitów. Problem w tym, że (przynajmniej dla mnie) mniej więcej od połowy płyty zaczyna być to wszystko dosyć nudne. Początek jest świetny - autoironiczne, humorystyczne tracki przedstawiające, zabawny i prawdziwy storytelling, kilka gorzkich słów o scenie, a potem ten polot jakby znika. Ogólnie jest jednak dobrze, momentami bardzo dobrze, niektóre fragmenty mocno wpadają w pamięć i będzie to na pewno jedno z większych pozytywnych zaskoczeń tego roku.
Znak jakości - C-

Cokebeatz - Lepsze dni
Oj, słabiutko. Po prostu. Żeby wydać płytę producencką trzeba mieć naprawdę solidny warsztat i pokaźne umiejętności, ewentualnie mieć w sobie mało samokrytyki i niewiele dystansu do własnej twórczości. W tym przypadku mamy okazje dobrze poznać ten drugi przypadek, a jak czytam że to już trzecia "producentka" tego kolesia to... aż sam nie wiem, co mam myśleć. Miało, nijako, prosto, zwyczajnie, nudno, nieperfekcyjnie. Nie jest to jakieś totalnie beznadziejnie i asłuchalne, ale niestety nawet nie solidne. I nawet kilku porządnych raperów tego nie ratuje.
Znak jakości - E

B.o.B. - Strange clouds
Tak, wiem że to nie wyszło w wakacje, a kilka miesięcy temu. Nieważne. Przesłuchałem ten album ze sporym poślizgiem i tak naprawdę dopiero w wakacje dobrze go poznałem, a okazał się być bardzo dobrym mainstreamowym wydawnictwem. Naprawdę, jak nie przepadam za tym całym nowoczesnym, amerykańskim brzmieniem, tak płyta Bobby'ego okazała się być bardzo przyjemną, do posłuchania bez większej "wczutki". Sporo numerów mających bardzo duży potencjał radiowy, a wszystko okraszone jest bardzo dobrym technicznie i lirycznie rapem B.o.B.. Nowocześnie, ale nie pusto i kakofonicznie. Mainstreamowo, ale nie sztucznie i popowo. Warto poznać.
Znak jakości - C+

Króciutki opis płyty B.o.B., to być może zapowiedź kilku poważniejszych recenzji zagranicznych płyt, jak ukażą się na tym blogu. Nic nie obiecuję, bo nie wiem czy jestem gotowy na racjonalne pisanie na temat takich wydawnictw, choć może zdarzyć się tak, że coraz częściej będę przynajmniej podejmował takie próby.

3 komentarze:

  1. Bitch, please! A gdzie Dwa Sławy? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniłem :( Czekam też! Najmocniej! Żeby nie było...

      Usuń
  2. Revo - Rozmowa Kwalifikacyjna nie wiem co to bo nie słucham PL rapu ale koles na okładce jest mi znany ;] w Chorzowie widywałam w klubie Kocynder. ale jaja, nie wiedziałam ze on sławny jest ;p;p

    OdpowiedzUsuń